W eksperymentowaniu ze światem i relacjami nie chodzi o to, by nagle zacząć się zachowywać inaczej, wyuczyć jakichś technik i zacząć je stosować jak leci albo udawać, że się jest kimś innym.
Bardziej chodzi o to, by zacząć wybierać własne reakcje na zdarzenia i sytuacje.
Kiedy mówimy „on mnie wkurza”, „wkurzyłeś mnie!”, traktujemy siebie jako prosty mechanizm, który działa na zasadzie: akcja – reakcja. On coś robi, ja się wkurzam. Prosta sprawa.
Tymczasem pomiędzy bodźcem a reakcją zachodzi kilka zdarzeń.
Gdy dociera do mnie bodziec, czyli ta akcja:
Po pierwsze: umysł sprawdza, czy z podobną sytuacją spotkał się wcześniej i ma na nią instrukcję obsługi.
Po drugie: umysł ocenia, jak sytuacja ma się do mojego systemu wartości. Jeśli jest z nim zgodna, ocenię ją pozytywnie. Jeśli nie – odrzucę, a na dysonans pomiędzy moimi wartościami a zdarzeniem zareaguję gniewem.
Po trzecie: decyzja co do mojej reakcji.
I dopiero wtedy następuje moja reakcja.
„Po trzecie” jest kluczowe. Tam uruchamia się nawykowe zachowanie: gniew, krzyk, unikanie, wycofanie się, ucieczka, pasywna agresja w różnorodnych formach, itd.
W tym samym miejscu mam możliwość dokonać świadomej decyzji, bazującej na moich własnych wyborach, pragnieniach, celach.
Poczuć gniew, gdy któraś z moich wartości została naruszona czy zaatakowana, rozpoznać o którą z nich chodzi w tej konkretnej sytuacji, przyjąć fakt, że moje emocje w tej sytuacji są naturalne i zastanowić się: co ja tak naprawdę chcę teraz osiągnąć? Czy chcę dokonać jakiejś zmiany, przekazać swoją opinię, określić swoją potrzebę czy po prostu wyładować na kimś swoją frustrację?
To co teraz mam zrobić?
Mogę wycofać się z sytuacji i powiedzieć sobie, że moje dobre samopoczucie jest dla mnie ważniejsze, niż czyjeś zachowanie. Świadomie odsunąć uwagę od „akcji” – bo tu i teraz dobre samopoczucie jest dla mnie wartością istotniejszą, niż atakowanie kogoś w imię wartości naruszonej. Zamiast się wkurzać, obdarowuję siebie uwagą i koję swój gniew.
Mogę spokojnie zakomunikować sprawcy „akcji”, że nie chcę być więcej w podobnej sytuacji i oczekuję, że to uszanuje (na przykład używając czteroetapowej procedury obronnej).
Mogę wyrazić swoją opinię, dbając o to, by podana była w sposób, który zwiększa szanse na bycie wysłuchanym i zrozumianym.
Mogę zakomunikować swoją potrzebę związaną z tą sytuacją – jak potrzeba chwili ciszy, pójścia na spacer w celu wyciszenia, wykonania jakiegoś osobistego rytuału kojącego emocje, itp.
Mogę zrobić wiele innych rzeczy, które przybliżą mnie do efektu, jaki chcę w danej relacji czy podobnych sytuacjach uzyskać.
Albo mogę podjąć decyzję, że oddaję decyzję w ręce moich nawyków.
Ty też możesz.
Choć teraz, gdy masz za sobą lekturę tego tekstu, nie możesz już w pełni prawdziwie powiedzieć, że ktoś Cię wkurza. To nie on Cię wkurza, to ty się wkurzasz, bo przykładasz miarkę Twoich wartości (własną miarkę) do drugiej osoby (z jej własnym systemem wartości) i masz pretensje, że nie współgrają. Wkurzanie się wcale nie sprawi, że zaczną.
Ciekawy artykuł. Obiecuję poćwiczyć.
Powodzenia! 🙂